Na prośbę moich widzów i czytelników z Instagramu obserwujących moje konto inspirujace_rozmowy_by_m.skiba dzielę się moim autorskim przepisem na
Powstały one z potrzeby zdrowia, a później udoskonaliłam ten przepis z potrzeby serca.
Dlaczego?
Ponieważ uwielbiam takie cieniutkie naleśniki i bardzo, bardzo chrupiące. Więc aby jeść to co lubię, a Nie to, co zazwyczaj jadają moi znajomi, czyli takie fajne, pulchniutkie, grubiutkie - potrzebowałam mój przepis autorski doprowadzić niemal do perfekcji.
Ale tylko "niemal" :)
Wszyscy mówili mi, że Nie da się bez glutenu zrobić takich naleśników jak chcę, bo Nie ma tego kleju, tego glutenowego spoiwa. I wszyscy się mylili, na szczęście :)
Dobrze jest czasami nie poddawać się i robić swoje, wbrew wszystkiemu i wbrew wszystkim. Bo jak wiecie, ja przecież codziennie te "niedasie" zamienia na "da się", i tak też było tym razem.
W wielu restauracjach podają na śniadania naleśniki bezglutenowe, ale zawierają one głównie mąkę kukurydzianą, są grube, twarde i ociekają tłuszczem. Czyli ani Nie są smaczne ani zdrowe. A wcale tak Nie musi być.
Poniżej więc przepis na najbardziej zdrowe naleśniki świata. I bardzo, bardzo smaczne :)
przydatne elementy, które ja używam to:
Ja mam stalową patelnię, w związku z tym potrzebuję ją bardzo mocno nagrzać, a później nieco ostudzić, aby ciasto Nie przywierało do dna.
Od dłuższego czasu Nie używam patelni teflonowych, ponieważ drobne zadrapanie powoduje, że należy wyrzucić ją do kosza. I gdy pozna się zasady funkcjonowania patelni stalowych, to korzystanie z nich jest bardzo wygodne.
Podczas gdy patelnia się rozgrzewa, do pojemnika blenderowego wysokiego wsypuję mąkę gryczaną, następnie mąkę ryżową, szczyptę soli, mąkę ziemniaczaną, wlewam wodę (to robię bardzo na oko) i uruchamiam elektryczną "mieszaczkę". Można wymieszać zwykłą łyżką lub takimi widełkami ręcznymi, ale elektryczne mieszadełko robi to lepiej.
Mąka ziemniaczana bardzo lubi przykleić się po bokach na dnie, al gdy nieco przywrze, wystarczy przemieszać łyżką i jeszcze raz uruchomić mieszadełko elektryczne.
A propos wody, ja dodaję ją wodę na oko widząc, czy ciasto naleśnikowe jest dość luźne czy nie. Jeśli lubię bardziej zbite, grube naleśniki ciasto powinno być mniej lejące.
Ja lubię cieniutkie naleśniki, więc u mnie ciasto jest mocno lejące.
Jak już wszystko jest ślicznie wymieszane, wbijam jedno jajko i mieszam całość widelcem.
Ot i cała filozofia :)
na odpowiednio nagrzaną patelnię wylewam odrobinę oliwy, gdy już rozprowadzi się równomiernie na całej patelni a przy tym podgrzeje, wylewam trochę ciasta i czekam aż rozprowadzi się równomiernie po całej patelni. Gdy odpowiednio lekko się przyrumieni, przekręcam naleśnik na drugą stronę i za chwilę cieniutki i chrupiący zabieram z patelni aby jeszcze ciepły zjeść ze smakiem.
Pierwsze 2 naleśniki jem same, lubię słuchać tego chrupania podczas konsumpcji
a kolejne dwa zjadam z jakimś nadzieniem, za każdym razem innym. Przygotowuję to, co zjadłabym na obiad i zawijam w ciasto.
Proste, prawda?
a jakie Ty najczęściej przygotowujesz nadzienie do naleśników?
10% rabatu - na kurs on-line "Jak sobie radzić w trudnych sytuacjach?" Zakładka - Sklep
W miejsce Kod rabatowy - wpisz "10%"